"Siostra Gwiazd" czyli kolejne wspaniałe dziecko od Marah Woolf

"Siostra Gwiazd" czyli kolejne wspaniałe dziecko od Marah Woolf

Dzień dobry Moliki! Co to były za emocje! Wspaniały powrót Marah Woolf na nasz polski rynek wydawniczy, to miód na moje serce. Marah jest niemiecką pisarką, która pisze świetne książki fantasy. Niejednokrotnie pokazała nam, że jej umysł to szafka pełna genialnych pomysłów! Tak jest również tym razem...
"Siostra gwiazd" to pierwszy tom trylogii opowiadającej o losach trzech sióstr: Vianne, Aimèe i Maellë. Wyobraźcie sobie świat gdzie demony, magowie i czarownice wciąż istnieją... Świat piękny choć równie niebezpieczny, o czym przekonuje się na własnej skórze Vi. Po ukąszeniu przez jednego z potworów w magicznym jeziorze w lesie Brocéliande, między główną bohaterką a synem mistrza zakonu Merlina - Ezrą, rodzi się przyjaźń. Jak wiadomo od przyjaźni do miłości jeden krok... Jednak naszym bohaterom nie jest dane walczyć o siebie, gdyż Vi pochłania demoniczna gorączka, która z każdym dniem pustoszy jej ciało, moce coraz bardziej. Korzystając z ostatniej deski ratunku Vi razem z siostrami pokonuje wzburzone morze, pozostawiając Ezrę z problemami, o których nawet nie ma pojęcia... Czy przyjdzie im ponownie się połączyć? Czy demony przedłużą pakt z ludźmi? Co skrywa Ezra, że tak bardzo odpycha od siebie Vi? Te i jeszcze więcej tajemnic odkryjecie, zanurzając się właśnie w ten okrutny choć piękny świat stworzony przez Marah Woolf.
Nie od dziś wiadomo, że książki Marah to mój czuły punkt. Jej styl pisania, umiejętność przeplatania wątków fabularnych i kreacje bohaterów to wisienka na torcie. Znalazłam parę literówek w tłumaczeniu ale nie zabrały mi one przyjemności z czytania. Opisy miejsc były tak realne, że mogłam zamknąć oczy i na spokojnie wyobrazić sobie lasy, zamki czy wioskę. Żywiołowość głównej bohaterki dodała wszystkiemu pazura, zaś dowcip przyjacielskiego demona całkowicie mnie rozbroił. Nie było tam przesytu czy braków opisowych, całość fajnie się uzupełniała. Czy poleciałbym tą książkę? Jak cholera tak! Czy czekam na kolejne tomy? Poproszę datę, adres i sama sobie odbiorę! Podsumowując, Marah wraca na salony z wspaniałą historią, która na pewno kupi serca czytelników. Zaś osobom uwielbiającym jej twórczość pozostawi ogromny niedosyt! Ogromne gratulację dla autorki oraz zespołu wydawniczego, książka jest wyborna.
⭐⭐⭐⭐⭐/5
"Krew Zeusa"

"Krew Zeusa"

Dzień dobry Moliki, dziś mam dla was coś z mojego ulubionego gatunku, chociaż każdy kocham to jedna paranormal romans, jest moim faworytem. "Krew Zeusa"... Wiecie jaka była moja reakcja, kiedy podesłano mi informacje, że jedna z autorek stworzyła świecąca spermę w innej książce. Tak, dobrze widzicie. Czytałam z duszą na ramieniu szukając tego, w tej książce! I... Nie znalazłam! Jak już się wyśmialiśmy to przejdźmy do recenzji.
"Krew Zeusa" to historia Kary i Maximusa, ona potomkini demona, on z mocami nadnaturalnymi. Los splata ich ze sobą w najmniej spodziewanym miejscu, mianowicie na studiach. Max jest wykładowcą, specjalistą od Dantego, zaś Kara jego studentką. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że od początku odczuwają emocje jakich nigdy nie czuli. 
Nasz bohater całe życie próbuje ustalić, kim jest. Posiada nadludzką siłę, która już niejednokrotnie przysporzyła mu problemów. Zaś ona od początku wie, jakie brzemię na niej ciąży. Doskonale rozumie, że jest przeznaczona domonom. Czy poddadzą się im? Czy pozwolą aby rządzą i pragnienie zniszczyły całe ich życie? Jak wybrną z sytuacji, która przekreśli ich dotychczasowe plany?
Mam nadzieję, że za dużo wam nie powiedziałam, choć to jest zalążek tego co znajduje się w książce. Całość była przyjemna, choć nie powalająca. Akcja troszkę nam się przeciąga, rozwleka, przez co koniec wbija w fotel i w zasadzie to ten koniec sprawił, że chciałam więcej. Poważnie, ona kończy się tak, że miałam ochotę rzucić nią. Akcja zaczęła nabierać rozpędu... a tam koniec. Nosz cholera jasna. Za plus można uznać, że w trakcie rozwiązało się parę zagadek, które gdzieś tam mi ciążyły, tłumaczenie jest bardzo dobre i niewiele odbiega od oryginału (pokusiłam się o zerknięcie). Z minusów, cóż... tytuły to ogromny spoiler, więc ja już bardziej zaspoilerować nie mogłam. Kolejny minus to rozciągłość, ciężko było mi się wgryźć, jednak jak już ruszyło... oparłam się na końcu. 
Podsumowując, "Krew Zeusa" wbrew krążącym opiniom nie jest wcale taką tragiczną pozycją, mogłabym przytoczyć dziesiątki o wiele gorszych... Na pewno będę czekać na kolejny tom bo autorzy zostawiają nas w totalnym zawieszeniu, a ja bardzo chciałabym wiedzieć co z tego dymu wyjdzie! 
⭐⭐+/5 

"Kasta"

"Kasta"

Bookmorning Moliki! Bardzo długo biłam się z myślami, co dokładnie napisać w tej recenzji. Jak sami wiecie pisanie negatywnych recenzji nie jest łatwe, zawsze się biję ze sobą bo może jakiś plus był... I o tym dowiedziecie się, z dzisiejszej recenzji!
Kasta... Książka, która swoimi fragmentami mnie zaintrygowała, w całości niestety, ale niezadowoliła. Nie będę wam rzucać spoilerami, bo jak dla mnie, osoby która czytała książki Amo Jones, cóż... nie ma tam nic co by was zaskoczyło. Przykre, ale prawdziwe.
Zacznijmy od głównej bohaterki, która była całkowitym pomieszaniem z poplątaniem. Jej zachowanie przyprawiało mnie o ból głowy... "Zostaw mnie! Odpi... się!" To jej ulubione zwroty. Już nawet przełknęła bym fakt, że ona najnormalniej przez całą książkę była cichociemna, gdyby nie dziecinne zachowanie. Ostatecznie nijak ono nie pasowało do erotyku. Jakby nie patrzeć, przecież w piaskownicy nikt się dildo nie bawi, a tu miałam wrażenie, że zaraz okaże się, iż główna bohaterka siedzi właśnie tam. 
Nasza "Kasta" elita... To dość mocno naciągnięta "inspiracja" od Amo. Mamy strukturę, mamy knucie, mamy seks, oczywiście nasza elita rządzi i trzęsie całym światem. Wszystko wrzucamy do garnka i bum mamy "Kastę" przeplecioną "Królami".
Podsumowując, nie wiem dokładnie, która z autorek pisała jaki rozdział, ale te z perspektywy męskiej były o niebo lepsze. Nie było to miodowe, jednak jest widoczna różnica. Druga część, lekko drewniana, pretensjonalna chwilami i niestety bez wyrazu. Z bólem serca, muszę przyznać, że ta pozycja ogromnie mnie zawiodła. Autorkom życzę aby ciężka praca przynosiła efekty i żebyśmy mogli sięgnąć po kolejną ich książkę, w lepszym wydaniu. 
⭐/5
"Teraz i na zawsze" Kiedy Kyle poznał Marley ❤️

"Teraz i na zawsze" Kiedy Kyle poznał Marley ❤️

Dzień dobry czytelniskowe Moliki! Przybywam do was dziś z recenzją jednej z tych książek, które są totalnym must read! Ja wiem, mówię tak o wielu książkach bynajmniej z wydawnictwa Media Rodzina, ale tak jest. Kto jej nie przeczyta, w życiu kaca książkowego nie miał... Już pędzę wam tłumaczyć dlaczego!
Kyle i Kim, tworzą idealnie obrazkową parę Ameryki. On futbolista, ona cheerleaderka, oboje na ostatnim roku liceum, z masą wspólnych planów na przyszłość. Jednak jedna tragiczna w skutkach kłótnia, kończy ten sielankowy obrazek. Kyle zdruzgotany prawdą, którą wyznała mu przed śmiercią ukochaną, musi nauczyć się żyć dalej... Musi podźwignąć się po stracie, i zawalczyć o to by być lepszym człowiekiem, aby tym razem nie być samolubnym i zapatrzonym w siebie i swoje potrzeby egoistą. Na swojej drodze do celu, spotyka piękną choć nieśmiałą Marley. To ona każdego dnia udowadnia mu, że może się zmienić. Pielęgnując ich przyjaźń, oboje zatracają tą delikatną granice i rozwijają fundament pięknej miłości... Marley jest idealnie dopasowana do Kyle'a, uzupełniają się jak puzzle. Skutki wypadku doskwierają bohaterowi, ale z nią u boku wie, że przetrwa wszystko... Co mogło pójść nie tak, wobec tego? Czy Kyle i Marley mają szansę aby być razem? Ile prawdy w życiu młodego mężczyzny jest fikcją?
Podoba wam się opis? Zaraz powiecie "ej spoilery!", no właśnie nie! To co wam powiedziałam, jest namiastką historii, która obezwładniła mnie od środka. Moja miłość do bajarki Marley jest niezmierzona, a szacunek do Kyle'a ogromny. Autorzy ponownie dają nam historię, tak realistyczną, piękna i wzruszająca, że miałam ochotę krzyczeć momentami. Ból głównych bohaterów, był moim bólem. Opisy wciągały, i nie były rozlane czy wymuszone, każdy był celowym zabiegiem, i w żaden sposób nie zniechęcał do dalszego czytania. Humor choć drobny, towarzyszy bohaterom i jest miłą odmianą po stronach pełnych smutku. To co przeżyłam czytając tą pozycję, było nie do opisania... A warsztat autorski jest wyśmienity!
Podsumowując, "teraz i na zawsze" to kolejny must read, na mojej liście bookstagramowej. Książka, którą mogę wam polecić z czystym sumieniem i być pewną, że się nie zawiedziecie. Gratulacje dla zespołu wydawniczego oraz autorów! ❤️
⭐⭐⭐⭐⭐/5
"Grzeszne strony namiętności"

"Grzeszne strony namiętności"


Dzień dobry moi drodzy, dziś będzie krótko, szybko, zwięźle. W moje dłonie trafiła antologia, mamy tu sześć autorek. Sześć, z czego jedynie jednej udało się mnie zachwycić...
Zacznę od plusów, pani Katarzyna Rzepecka uratowała ogólny odbiór książki, poważnie. Jej opowiadanie było warte, tych stron przez, które musiałam przebrnąć. Miałam ochotę wrzucić jedynkę, bo przykro mi ale całość nie robi dobrego wrażenia. Znajdziemy w każdym opowiadaniu jakieś błędy, błędziki, w niektórych sztywne opisy, w innych powtórzeń masę. Za to u pani Rzepeckiej opowiadanie miało sens, świetną konstrukcję, zero błędów, emocje... Czytało się bardzo przyjemnie. Szkoda tylko, że było prawie na końcu, więc już byłam totalnie wymęczona poprzednimi opowiadaniami. 
Minusów była masa... Co i rusz miałam wrażenie, że gdzieś to czytałam. Przy każdym musiałam zatrzymać się i pomyśleć, poszukać bo coś mi nie pasowało. Ogólnie podkreślam, iż czytałam ją ponad tydzień. Rozumiecie to? Jeżeli tam była korekta.. cóż uznajcie, że jej nie ma! Przeszłam przez książkę właśnie do Pani Rzepeckiej i już miałam ochotę napisać, poddaje się. A tu zonk! Opowiadanie z samego końca praktycznie, okazało się lepsze niż reszta. Nie wspomnę o ostatnim, bo już modliłam się o szybki koniec...
Podsumowując, polecam zerknąć sobie choćby dla samej Pani Kasi, co do oceny postanowiłam jej nie wystawiać. Nie chcę nic naciągać jednym i ujmować innym. Sama zaś, na pewno sięgnę po książkę tej autorki, żeby przekonać się czy również zaskoczy mnie tak miło jak tutaj. 
Psychologiczno-erotyczna uczta od Joanny Balickiej

Psychologiczno-erotyczna uczta od Joanny Balickiej

Dzień dobry Moliki, dziś będzie wyjątkowo bez wstępu. Na starcie przejdziemy do rzeczy! Przedstawiam wam, mój cudowny patronat, który swoją premierę będzie miał 14.04. dlatego warto już wrzucać w koszyczki 😎. Chciałabym podziękować autorce za zaufanie i możliwość poznania tej historii wcześniej. Patronowanie takim książkom to czysta przyjemność. 
"Mr. Addicted" to kontynuacja poprzedniego tomu mianowicie "Miss Independent", pytacie często czy można przeczytać drugi tom bez znajomości pierwszego? Otóż nie. Moi drodzy czytelnicy, stanowcze nie! Wiele wątków jest przypominane, ale tylko powieszchownie więc bez znajomości pierwszego, utoniecie we własnych pytaniach. 
Po wypadku, na skutek którego Sophia Cole częściowo traci pamięć, opuszcza kraj wraz ze swoim chłopakiem, Lukiem. Zaczyna układać sobie życie na nowo, dom, praca, dziecko, Luke. 
Bryson trafia ponownie w czeluścia ciemności, wie doskonale, że to on był główną przyczyną wypadku. Jednak nim zdąży się otrząsnąć, kobieta znika, i nikt nie jest w stanie jej namierzyć. Znika też jego możliwość, na bycie ojcem.
Oboje dziwnym zrządzeniem losu są wepchnięci w wywiad, który nie tylko niszczy Sophie rodzinny wyjazd, ale też rozpoczyna serię katastrofalnych w skutkach wydarzeń. Zazdrość Luke'a ma swoje granice, niestety te właśnie zostały przekroczone...
W drugim tomie spotykamy się na nowo z bohaterami, witamy też nowych, co wyszło całkowicie na plus. Jednak jeżeli myślicie, że znacie ich na wylot... cóż jesteście w błędzie. Autorka pokazuje nam wyśmienity portret psychologiczny Brysona, czym kupiła moje serce. Mamy doczynienie tu niby z tym samym bohaterem, a jednak z zupełnie innym. Sophia staje się matką, ale także kobietą, która wie czego chcę. Z przerażonej dziewczyny, mamy kobietę walcząca o swoich bliskich, chroniąca ich i twardo wyznaczającą reguły. Mamy możliwość przyjrzenia się obojgu dokładniej, bo moi drodzy tym razem książka jest naładowana emocjami!
Warsztat, który dostajemy od autorki w tym tomie, jest wyśmienity. Pomiędzy oboma tomami jest ogromna różnica w stylu, operowaniu językiem czy opisami. Progress jest ogromny! Widać, że Asia przyłożyła się do pracy, zebraną krytykę wzięła do worka i ciężko pracowała nad tym, co zostało jej pokazane. Najlepszym dowodem na to są opisy, które w tej chwili są przepełnione emocjami, napięciem uczuciami... niejednokrotnie płakałam czytając tą książkę, śmiałam się, czułam złość razem z Sophią i przeżywałam wewnętrzną walkę razem z Brysonem. Nie ukrywam, sceny erotyczne wzbiły się również na wyżyny, które ciężko będzie pobić komukolwiek. Każdy fragment książki, świadczy o tym jak dużo włożono w nią pracy. Dodatkowo nie obejdzie się bez tajemnic, intryg i śmiechu.
Podsumowując, mamy progress, historię która wciąga, autorkę która słucha, i bohaterów wykreowanych na bardzo wysokim poziomie. Nie pozostaje mi nic innego jak skłonić się w pas, pogratulować i ogromnie podziękować, że mogłam towarzyszyć w drodze do wydania tej książki. Asia, jestem z Ciebie dumna, gratuluję i mam nadzieję, że kolejny tom będzie jeszcze lepszy, bo kto jak nie ty. ❤️
⭐⭐⭐⭐⭐/5
"Zapomniałem dodać"

"Zapomniałem dodać"

Dzień dobry Moliki, trochę ostatno spokojnie, i nie martwcie się zapewne na razie tak będzie. Dziś przychodzę do was z recenzją książki, którą otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa WasPos. Ta pozycja była całkowicie czymś innym, odmiennym i zaskakującym. 
W książce poznajemy Leo, który prowadzi dość chulaszczy tryb życia. A jego wiara w Boga jest ograniczona do niezbędnego minimum, w przeciwieństwie do partnerki z pracy, która wszystko zostawia w rękach stwórcy. Najbliższe otoczenie głównego bohatera trapią troski o jego zdrowie, zaś on sam umiejętnie unika jakichkolwiek wizyt lekarskich. Co okazuje się potwornym błędem...
Leo w wyniku splotu dziwnych zdarzeń, zyskuje korespondencyjną przyjaciółkę Penelope, zafascynowany jej osobą, nic nie jest w stanie odwieść go od pomysłu spotkania z nią. Tylko czy będzie on przygotowany na to co zastanie na miejscu? Czy wiara w cuda wystarczy, żeby uleczyć wszystko nawet ciało i duszę? Najważniejsze, czy przyjaźń wystarczy nam, aby stworzyć piękną miłość?
Powiem wam, że jestem bardzo zaskoczona tą książką. Oczekiwałam gorącego romansu, wprost z fabryki marzeń... a dostałam coś więcej. Miłość, przyjaźń, wiarę, wybaczenie. To wszystko znajdziecie w tej książce. Oceniam ją jako pozytywną lekturę, i naprawdę miło spędzony czas. Porusza ona w zawiły sposób, i bardzo współczesny, problem wiary. Widać, że sama autorka przywiązuje dużą uwagę do niej, co bezpośrednio przełożyło się na książkę. Jednak w żaden sposób nie zepsuło mi zabawy, czy przeszkadzało. Opisy, dialogi, przyjemne, lekkie i zabawne piór całkowicie mnie kupiło. Chociaż nie należę do osób jakoś szczególnie wierzących, tu przyznaje w naprawdę bardzo fajny sposób, wszystko jest zobrazowane.
Gratulację dla autorki i całego zespołu wydawniczego, wykonaliście kawał dobrej roboty. Mam nadzieję ujrzeć kolejne książki od autorki, bo styl jest naprawdę bardzo dobry!
⭐⭐⭐⭐/5
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Czytelnisko , Blogger