"Diabelski układ" co jest z tymi debiutami?!

"Diabelski układ" co jest z tymi debiutami?!

Dzień dobry moi mili, wiecie co mieliśmy w tym tygodniu? MŁYN. Na szczęście znalazłam chwilę, żeby na świeżo wam opisać co czuje i myślę o debiucie jednej z polskich autorek. Wyjątkowo dziś nie będę robić zarysu fabuły, gdyż było tego tyle, że wyszłaby nam encyklopedia chyba... 
Zaczniemy od plusów. Hm... poszerzył się polski rynek literacki o kolejną autorkę. 
Minusy, tu mamy pole do popisu! Wychodzę z założenia, że nawet autor debiutujący musi mieć jakiekolwiek pojęcie na temat konstrukcji zdań. Dlaczego? Bo korektor czy redaktor całej pracy nie wykona. Ponad to przy mocnym ingerowaniu dochodzi do tego, iż książka już ma współautora. Ubogie, proste wręczę przedszkolne zdania... zabiły mnie. No jak, pytam się jak można pisać przykładowo tak: "Założyłam bluzkę. Wciągnęłam spodnie. Uczesałam włosy w kok." Takie coś mnie po prostu powaliło, do tego stopnia, że zaczęłam zadawać sobie pytania ile autorka ma lat? Nie pytajcie. Znalazłam.
Kolejna sprawa to akcja. No już bardziej upchnąć to się nie dało! Tam było wszystko, dosłownie wszystko. Przeskoki czasowe, które i tak ostatecznie bardziej irytowały niż pomagały; milion pięćset wątków na raz to był strzał w kolano. Prawda jest okrutna ale jakby była bardziej zawężona akcja, lepiej rozbudowane zdania, to mielibyśmy dwa tomy z jednego. Oczywiście również nie obyło się bez powtórzeń, jedyne wytłumaczenie jakie mi przyszło do głowy to ubogi język autorki albo kłótnia ze słownikiem synonimów. Wybierzcie sobie sami.
Bohaterowie. To była dopiero plejada! Jeżu kolczasty... Główna bohaterka Sara to dopiero pomyłka. Jak żyje nie widziałam tak głupiej a zarazem płytkiej i nijakiej postaci. Spokojnie pan Błażej daleko nie odbiega. Niby gangster, niby sutener, niby facet. Wszystko było niby lub prawie, czyli w ostatecznym rozrachunku nie było nic. Myślałam, że już kończę ale... przypomniały mi się sceny zbliżeń. Aż parsknęłam przy pierwszej, drugiej. Drewno, trzazgi się sypały. Ujednolicone potwornie. A i wątek z panem Mendozą, to też absurdalne, że aż przykre i śmieszne. 
Ostatecznie jak to mówią: pisać każdy może. Jednak przed autorką masa pracy, od podstawy po szlify opisów czy konstrukcji zdań złożonych i niestety ale z tym słownikiem synonimów również nie żartowałam. Jak wiadomo są gusty i guściki, jednym się spodoba innym nie. Cóż ja jestem w tej drugiej grupie, polecić nie mogę bo sama uważam, że żeby nie fakt obowiązku recenzenckiego... odłożyła bym to po 100 stronach. 
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Muza.
⭐/5
"To nie jest do diabła LOVE STORY"!!!

"To nie jest do diabła LOVE STORY"!!!

Dzień dobry czytelniskowe Moliki! Dziś jak sami widzicie nie będzie love story i nie, dirty dancing też ominiemy, bo mam dla was coś lepszego. Julia Biel i jej bohaterowie. Jak się domyślacie Julia wydała książki z ramienia wydawnictwa Media Rodzina, jeden z nielicznych wydawców, których biorę w ciemno i po prostu wiem, że się nie zawiodę. To co? Zapinamy pasy i ruszamy!
Ella Beck, NutElla, bohaterka która swoją zaradnością, a zarazem samotnością wywołała u mnie falę łez. Postać wykreowana tak realistycznie, że momentami czułam się jakbym siedziała obok. Nigdy w całym swoim życiu, nie czułam takiego spustoszenia na myśl, że gdzieś tam w świecie może być też taka Ella. Pisząc tą recenzję wciąż płacze. Dlaczego? Ona ma na pozór wszystko! Zaufanie rodziców bo przecież kto zostawiłby siedemnastolatkę samą w wielkim mieście? Tylko rodzice, którzy bezgranicznie ufają swojemu dziecku. Zdobywa wykształcenie w prestiżowej szkole, zyskuje przyjaciół, pieniądze nie stanowią bariery, podróżuje... Życie naszej bohaterki jest idealne, nieprawdaż? Szkoda tylko, że to pozory. Państwo Beck, są takimi rodzicami jakich nie życzyłbym najgorszemu wrogowi. Egoistyczni, snobistyczni, narcystyczni. Ludzie, którzy najlepiej czują się ze sobą. W ich idealnym obrazku nie ma miejsca dla dzieci, czy poświęceń w imię rodziny. Troszkę zboczyliśmy z tematu samej Elli, jednak było to konieczne abyście zrozumieli jej postępowanie. Strach, który odczuwa na myśl, że zawiedzie rodziców, popycha ją do kroków, które na zawsze odmienią jej życie. Ujrzy możliwości, których nigdy nie miała. Pozna smak życia, którego nie dane jej było zaznać wśród najbliższych.
Jonasz, Jona, Zmora. Wiecie jak to jest mieć pełną chatę? Nie? Jak twierdzi sam Jonasz, ciężko. Nie możesz zamknąć rodzeństwa na balkonie czy w łazience, ale czasami masz ochotę. Życie Jonasza jest całkowicie odmienne od życia Elli. Ma kochających rodziców, czwórkę rodzeństwa, dwa psy, dwa żółwie... Pełna chata dosłownie. Jednak on sam, póki co niezbyt chciałby doświadczyć miłości, gdyż już raz się sparzył. Genialny plan szalonej NutElli, okaże się tym czego Jonasz od życia wcale nie oczekuje! Postać Jonasza jest na swój sposób urocza, choć sam zapewne jakby mógł powiedziałby, że mężczyźni nie są uroczy. To ja obstane przy swoim. Wykreowanie młodego dorosłego z każdym konfliktem, który przeżywa się w tym wieku nie jest proste, jednak autorce się to udało. Otwiera przed czytelnikiem "głowę" Jony i możemy w jasnym i prostym języku zobaczyć, co mu tam piszczy w uszach. 
Julia Biel w świetny sposób przedstawia nam całość, konflikty wewnętrzne bohaterów, postaci poboczne czy otoczenie. Wszystko wciąga nas i nie odpuszcza do ostatnich stron. Oprócz genialnych kreacji postaci czy opisów, znajdziemy też e-maile czy fragmenty rozmów z what's up. Przez to książka dodatkowo zyskuje w oczach. Humor, który znajdziecie w książce rozbraja totalnie! Dlatego nie jeden raz możecie wyglądać jak wariaci... Więc uwaga! Fabuła jest genialnie i widać, że dokładnie przemyślana, rozbudowana. Jedne wątki nam się kończą, inne zaczynają, nie rozpychając się między sobą. Ogromnym i pozytywnym zaskoczeniem jest też zasób słownictwa. Możnaby rzec, że autorka poważnie podniosła poprzeczkę innym, dlatego też dawno nie cieszyłam się tak widząc tyle synonimów, tak rozbudowanych zdań i dopieszczonych z największą starannością. Z minusów, mogę wymienić tylko to, że wciąż stoję na środku drogi 66 i tęsknię za Jonaszem oraz Ellą, chcąc wiedzieć co dalej...
Podsumowując, po nastu dniach usuwania jak Ella, dumania jak Jonasz; oddaje w wasze ręce recenzję, która mnie i tak do końca nie satysfakcjonuje. Pokazuje wam ułamek tego co pokochałam. Fragment duszy dwóch książek, które już na zawsze zostaną ze mną. Droga Julio, pisz. Twórz. Jesteś piękną duszą, która tworzy cudowne losy. Pozwoliłaś mi odbyć podróż życia, od Polski po USA. Mam nadzieję, że ten trzeci tom będzie kolejnym elementem pasującym do mojej duszy. Dziękuję Ci i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się spotkać Cię na żywo, po to żeby porozmawiać o twoich książkach.
Gratuluję autorce oraz całemu zespołowi wydawniczemu, oddaliście w nasze dłonie kolejne cudowne (nie) love story.
⭐⭐⭐⭐⭐/5
"Pustka wietrzna" czyli trzeci tom następczyni Harry'ego Potter'a

"Pustka wietrzna" czyli trzeci tom następczyni Harry'ego Potter'a

Bookmorning Moliki! Dziś kąsek od Media Rodzina, trzeci tom przygód Morrigan Crown, który skrada serca ludzi na całym świecie! Jessica Towsend kupiła mnie przy pierwszym tomie, ale trzeci całkowicie mnie pochłonął. Na grupie czytelniczej Media Rodzina, którą znajdziecie na profilu wydawcy, możecie zgarnąć trzy tomy tej właśnie serii! Chcecie dowiedzieć się co tym razem spotka Morrigan, czy warto zawalczyć o zestaw tych książek? Wskakujcie i razem podejmijmy decyzję!
W tej części Morysia już jako pełnoprawna towarzyszka Wunderowców, odkrywa tajniki swojego talentu. Wraz z grupą swoich przyjaciół przezwycięża przeciwności rzucane jej pod nogi, więc kiedy wydaje się, że nic już nie może pójść gorzej... Pojawia się tajemnicza pustka wietrzna. Na domiar złego, towarzystwo Wunderowe traci kontrolę nad wyrządzymi szkodami. Czy Morrigan uda się odkryć tajemnicę wietrznej pustki? Czy przyjaźń zawarta między jednostką, okaże się tą na dobre i złe? To i jeszcze więcej dowiecie się, sięgając po trzeci tom. 
Ostatnio jak zauważyliście lubuje się w krótkich streszczeniach, tak żeby za dużo wam nie zdradzić, co okazuje się całkiem trafne. W trzecim tomie, mamy tak rozwinięta akcje, że wierzcie mi... nie odłożycie książki, choćby się woda przelewała w wannie. Całość wciągnęła mnie totalnie, język jakim posługuje się autorka jest przystępny, prosty ale przede wszystkim skierowany do każdej grupy wiekowej. Moja dziewięcioletnia córka spokojnie czytała sama i również jest zachwycona tą częścią. Opisy to kolejny element, który zachwyca. Każdy najmniejszy szczegół jest uwzględniony, co pozwala nam poczuć magię Nevermoor, Deukalionu czy przeżyć jazdę Salonką. Ponad to są one tak rozłożone, że nie zanudzą nawet największego przeciwnika opisów. Kolejnym plusem jest ciągła akcja, nie znajdziecie tam chwili na wytchnienie. Jednocześnie nie odczuwa się przesytu tej akcji, co niestety ostatnimi czasy zdarza się często. Tu mamy wszystko pięknie rozłożone, nic się na siebie nie naciera czy nakłada. Wciąż muszę przyznać, że postacie wykreowane przez Jessice Towsend są genialne, zaś wątki umożliwiające poznanie Ezry są po prostu genialne.
Autorka udowadnia nam w tej części, że jej głowa to worek z pomysłami i muszę przyznać, że są to pomysły wyśmienite. Trzeci tom udowodnił mi tylko to co już wiedziałam, mianowicie mamy godną następczynię J. K. Rowling. Warsztat pisarski autorki, plus praca zespołu wydawniczego i mamy to czego szukałam od lat. Historii, na której teraz moje dzieci się wychowają, uwierzą w magię i pokochają czytanie tak mocno jak ja. Bo każda minuta spędzona w Nevermoor, jest dla nich tak ekscytująca, jak dla mnie dwadzieścia lat temu minuta w Hogwarcie. Nie wiem ile jeszcze tomów o przygodach Morrigan Crow przed nami, jednak wiem na pewno, że jestem w grupie, która niecierpliwie czeka aby dopaść kolejny i razem z córkami przenieść się ponownie do Nevermoor.
⭐⭐⭐⭐⭐/5
Monika Skabara... jak ktoś nie zna, to właśnie pozna!

Monika Skabara... jak ktoś nie zna, to właśnie pozna!

Dzień dobry Moliki moje! Jak zawsze wpadam z bombą, tym razem całkowicie pozytywną! Jednak nim zaczniemy chciałam podziękować wydawnictwu Kobiecemu za możliwość poznania tej części serii, oraz autorce, która stworzyła historię całkiem inną od wszystkich. Monika Skabara... Oj Monika... Coś ty ze mną zrobiła... Chcecie wiedzieć? Zapraszam na recenzję!
Mona to kobieta skrzywdzona, rządna zemsty i krwi niczym wilk. Vin jako ostatni kawaler z rodziny, korzysta z uroków kobiet i... Wykonuje czarną robotę. Bezwzględny egzekutor a zarazem człowiek posiadający zasady moralne, których nawet siłą nikt nie malarze mu przekroczyć. 
Spotkanie tej dwójki jest jak powiew świeżości w życiu obojga. Wszak nie zawsze winny jedno ma imię, a zemsta jak wiadomo smakuje najlepiej na chłodno...
Daje wam tylko tyci, maleńki opis bo książka jest tak naładowana informacjami, że boję się chlapnąć ciut za dużo. Od pierwszych stron poczułam co ja tu mam... a mam świetną historię! Tak jak mówiłam samej autorce, pierwszy tom średnio mi podszedł, przy drugim było lepiej, jednak ten mnie totalnie kupił! Z każdą książka widać tak ogromny postęp w warsztacie pisarskim, że jestem zauroczona! Uwielbiam patrzeć na rozwój nie tylko akcji w książkach, ale też u autorów. Opisy są przepełnione emocjami! Przyznaje się bez bicia, płakałam. Koniec książki mnie zrujnowała do tego stopnia, iż potrzebowałam dnia na złapanie oddechu i zebranie myśli, więc wyobraźcie sobie ile uczuć tam jest. Przepychanki między bohaterami były po prostu mistrzowskie! Obawiałam się, że poruszany problem w książce, nijak nie będzie pasował do komizmu sytuacyjnego, który bywał (Vin jest bezbłędny) ale zgrało się to idealnie. Co najważniejsze, spotkacie tam również bohaterów z poprzednich tomów, jednak wydają się oni wykreowani jeszcze lepiej, bardziej wyrazisto. Charakter Vina i Mony to wisienka na torcie, mamy pięknie, prosto rzucone, objaśnione, skąd dane zachowania się biorą. Nie przeczę będziecie mieli parę zagadek, ale są to tak ciężkie tematy, że dodały one jedynie mocniejszego wydźwięku całej książce. 
Przez lekturę przeleciałam jak pocisk, styl jest wyborny, dopracowany, lekki, przyjemny. Widać, że Monika zebrała krytykę i ciężko pracowała nad każdym punktem, który ktoś jej pokazał. Nie znajdziemy błędów logicznych czy fabularnych, całość świetnie ze sobą współgra, co pozwoliło mi się cieszyć książka pierwszy raz od kawałka czasu. Ostatnio z polskimi autorkami totalnie mi nie po drodze, a tu poszło cudownie. 
Podsumowując, droga autorko wykonałaś kawał dobrej roboty i choć boli mnie serce, że Vin i Mona już są za mną... To nie ukrywam, czekam na kolejne książki. Będzie mi bardzo miło, dołączyć je do kolekcji na półkę i cieszyć oko kolejną świetną pozycją. Gratuluję, tobie i całemu zespołowi wydawniczemu (zerknijcie do środka na grafiki!!!), wykonaliście kawał bardzo dobrej roboty!
⭐⭐⭐⭐⭐/5
"Iskra Bogów" czyli przedsmak kolejnego tomu od Marah Woolf

"Iskra Bogów" czyli przedsmak kolejnego tomu od Marah Woolf

Dzień dobry Moliki! Ostatnio tyle Marah u mnie na profilu, że strach zaglądać... Ale co poradzić, kiedy u niej tyle dobroci. Dziś mam dla was smaczek, w postaci pierwszego tomu trylogii o bogach, a dzięki uprzejmości Wydawnictwa Media Rodzina już mogę was zaprosić na recenzję kolejnego tomu, która wskoczy również na czasie, gdyż drugi tom ma swoją premierę już 12.05!
"Iskra Bogów" określana jest mianem Percy Jacksona dla dziewczyn, ale moi drodzy... Nawet sam Percy nie wywołał u mnie tyle śmiechu, zaciekawienia co losy Jess i Prometeusza. Autorka tym razem wrzuca nas w sam środek wojny bogów, co jest totalnie świetnym pomysłem! Wyobraźcie sobie obóz, na którym spotykacie mitycznych bogów... Dla mnie bomba! Proszę adres, a tak poważnie, fabuła jest znakomita. Pochłonęłam książkę w parę godzin i dalej mi mało.
Główna bohaterka delikatnie mnie zirytowała, chodzi mi konkretnie o jej uległość wobec przyjaciółki Robyn. Gdzieś tam, na tym polu zabrakło mi tej ikry, waleczności. Za to nadrabiała na innych polach, co mnie niezmiernie cieszyło. Mamy w zasadzie trochę takiej myszki, troszkę tygrysa... Jest to fajnie wyważone, ale przede wszystkim, adekwatnie dopasowane do sytuacji. Akcja się zagęszcza, mamy dziewczynę walczącą ze swoimi demonami ale i wrogami. Zapada spokój, jakiś wątek romantyczny... dostajemy Jess taką jaka powinna być każda dojrzewająca nastolatka (tzn. z workiem wątpliwości, masą hormonów). Postać wykreowana doskonale.
Prometeusz... Bum, mam kolejnego crusha. Choć denerwował mnie totalnie momentami, niestety moje serce z nim zostaje. Dostajemy takie dorastającego alfę, pomimo iż nasz bohater liczy sobie tysiące lat... szczeniak jeden, nie raz mnie na skraj nerwicy doprowadził! Ale jak to mówią, miłość nie wybiera, Cayden vel Prometeusz, skradł moje serce. Jego upór, waleczność i momentami skrajna głupota, totalnie mnie kupiły. 
Trzeba przyznać autorce, że zadbała również o dobre wykreowanie postaci pobocznych. Ogólny research jest wyśmienity, świat stworzony na bazie mitów, greckich tradycji jest rewelacyjny! Fabuła przez to, że jest fajnie stopniowana, rozciągana, pochłania bez reszty. W tłumaczeniu złapałam smaczka, przez co byłam w szoku, gdyż to pierwszy raz w książce od tego wydawcy ale... znowu ku zdziwieniu niektórych, nie zepsuło mi to zabawy. Chylę czoło przed autorką, ponownie udało jej się mnie kupić. Wypatrujcie kolejnego tomu, lada moment pojawi się na półkach! 
⭐⭐⭐⭐/5
"Zawalcz o mnie"

"Zawalcz o mnie"

Dzień dobry Moliki! Pamiętacie "Wróć do mnie"? Te emocje były nie do podrobienia! A jednak drugi tom serii o braciach Arrowood, zmiótł mnie z powierzchni ziemi na dobrych parę godzin. Posłuchajcie o Declanie i Sydney...
Dec po latach wraca na rodzinną farmę, zgodnie z wolą zmarłego ojca, który doszczętnie zrujnował mu życie. Jedyne czego nie przewidział, to obecność żywiołowej Sydney w jego życiu. Po koszmarnym rozstaniu był pewien, że kobieta będzie schodzić mu z drogi... Jednak jego żywiołowa szwagierka ma nieco inny plan. 
Syd kocha swoją mieścinę, swoją farmę i ułożone życie. Pomimo wielu prób wciąż kocha swojego pierwszego chłopaka, co widać już przy ich pierwszym spotkaniu, lata nie zmieniły nic. Można by rzec, że wręcz zaogniły uczucie między nimi.... Jak poradzą sobie razem w małym mieście? Czy naprawdę pisane jest im być osobno? Najważniejsze, czy będą umieli być razem?
Jak widzicie powstało wiele pytań, na które nie mogę wam odpowiedzieć! Ba, nie chcę. Pragnę, żebyście zanurzyli się w świat Declana i Sydeny tak jak ja to zrobiłam. Przeżyli z nimi tą radość, miłość, cierpienie, ból... Moje serce niejednokrotnie zostało tu poszarpane, historia tej dwójki jest jak wulkan emocji! Opisy zwalają z nóg, fabuła świetnie się komponuje, całość daje takiego kopa energetycznego do czytania, że szok. Postacie są wykreowane wybornie, autorka pozwala nam realnie sięgnąć dłonią w głąb bohaterów. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny tom, a już wam zdradzę, że będzie bombowy! (Ciiii) 
Dziękuję wydawnictwu muza za możliwość poznania tej historii i życzę autorce kolejnych tak dobrych książek. 
⭐⭐⭐⭐/5
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Czytelnisko , Blogger