"Wróć do mnie" pierwszy tom historii braci Arrowood

"Wróć do mnie" pierwszy tom historii braci Arrowood

Dzień dobry czytelniskowe Moliki! Dziś przyszła pora na romans. Jak wam mija niedziela? Dziś pierwszy dzień wiosny oraz światowy dzień osób z zespołem downa. My co roku świętujemy obie te okazję, małe mogą ubrać się jak chcą, w każdy kolor jaki sobie zażyczą i oczywiście różne skarpetki! Zawsze wychodzi im to komicznie, ale grunt że wszyscy wiedzą po co ❤️. Dlatego zaszalejcie dziś! Załóżcie kolorowe skarpetki, kolorowe ciuchy i pokażcie, że wspieracie, szanujecie i akceptujecie osoby z zespołem downa ❤️. 
Jak już was umoralniłam to pora na recenzję książki, która mnie kupiła już od pierwszych stron. "Wróć do mnie" to pierwszy tom serii o braciach Arrowood, poznajemy na pierwszy rzut Connora, który jest honorowym i lojalnym człowiekiem. Wszyscy czterej bracia przeszli przez piekło, gdy ich matka zmarła po walce z rakiem, a ojciec z rozpaczy całkowicie się załamała, to właśnie na nich czterech podczas swoich alkoholickich ciągów wyżywał się, oraz używał siły. Arrwood'owie obiecali sobie, że już za żadne skarby nie wrócą na rodzinną farmę, nigdy nie pokochają, przenigdy nie spłodzą potomka... Connor jako najmłodszy, musiał spędzić najwięcej czasu z ojcem łajdakiem, jego uraza sięgała bardzo głęboko. Złamany i zagubiony, trafia na swojej drodze kobietę, która staje się jego wyśnionym aniołem...
Ellie po tragicznym wypadku rodziców, popełnia parę błędów w swoim życiu, które całkowicie zaważyły na tym, kim jest teraz. Jako ofiara przemocy domowej, gnębiona, bita i odcinana do granic możliwości od społeczeństwa, jedyne czego pragnie to uwolnić siebie i córkę z domowego piekła. Ona sama żyje nadzieją, że jej dziecko współdzieli geny nie z katem i oprawcą, a z człowiekiem, który dał jej zalążek nadzieji i zauroczenia. Los drwi sobie z niej, stawiając na drodze ponownie tajemniczego mężczyznę... jednak tym razem może nie obyć się bez ofiar, a jedyne czego pragnie Ellie, to chronić Hadley, co powoli staje się niemożliwe.
Historia tej dwójki to splot świetnej akcji, wprowadzenie również do kolejnego tomu, ale przede wszystkim genialnie pokazany problem przemocy domowej. Corrine Michaels skrupulatnie i bardzo dogłębnie opisuje nam umysł ofiary, jej tok rozumowania, poczucie winy. Książkę czyta się bardzo płynnie, szybko, gdyż nie mamy tam błędów logicznych czy stylistycznych, za co należy się ukłon w stronę zespołu wydawniczego. Styl samej autorki jest świetny, historia wciągająca i pomimo właśnie poruszanego problemu, ten happy end wyciska łzy i zmusza czytelnika do odliczania przed premierą kolejnego tomu! 
Podsumowując, jestem totalnie na tak, polecam z czystym sumieniem każdej fance romansów. Poznanie tej historii, to całkowicie dobrze spędzony czas. Dziękuję wydawnictwu Muza za egzemplarz i możliwość poznania losów tej dwójki, zagubionych ludzi. 
⭐⭐⭐⭐⭐/5
#PROJEKTPRAWDA

#PROJEKTPRAWDA

Dzień dobry Moliki,
Dziś przychodzę do was z przedpremierową recenzją "Projekt Prawda" autorstwa Dante Medema, która wyjdzie na nasz polski rynek  wprost od Media Rodzina, już 31.03 będzie miała swoją premierę. Jest to pierwsza książka Pani Medema u nas w Polsce, i jakby nie patrzeć w jakiś sposób to debiut. Trzeba przyznać, że bardzo udany. Co potwierdza polecajka mojego autorstwa, którą możecie znaleźć w środku. Dziękuję wydawnictwu za zaufanie, i tak świetną współpracę. ❤️
Moje pierwsze zderzenie z tą autorką można uznać jako odkrywcze, po pierwsze przez formę w jakiej jest wydana, po drugie w życiu nie podejrzewałabym, że książka młodzieżowa może być napisana w taki sposób, rozłoży mnie na czynniki pierwsze i podda tylu wątpliwościom odnośnie mnie samej. 
Cordelia to młoda dziewczyna, która kończy liceum, aby dostać się na studia wszyscy jej przyjaciele robią projekty, zaś ona jako uczennica, która dostała się wcześniej podchodzi do sprawy ambitnie choć z ukrytym motywem. Otóż Kochani, nasza bohaterka podejrzewa, że została adoptowana. Jej charakter nie przypomina żadnego z rodzicieli, wygląd też nie działa na korzyść podejrzliwego umysłu Cordeli, jedyne co łączy ją z siostrami to nos, który odziedziczyły po matce. Na domiar złego Kodiak, jej przyjaciel z dzieciństwa, którego skrycie kocha od lat okazuje się wręcz idealnym partnerem do jej projektu co zapoczątkowuje nieuchronną nić kłamstw... A kłamstwo jak oliwa, zawsze wypływa. Każda strona tej książki to namacalne emocje bohaterki, młodej poetki zresztą, która oślepiona złością i niemocą, upada. Po to by powstać wraz ze swoimi bliskimi, i docenić piękno swojego życia oraz ludzi uczestniczących w nim.
Prawda odkryta przez bohaterkę, pcha ją tylko w jeszcze większe problemy, bo jak być sobą skoro połowa ciebie przez całe życie była kłamstwem? Jak maskować oszustwa najbliższych, tak żeby nie stracić tego co mamy?
Książka w bardzo fajny sposób, odsłania przed nami problem konfliktu tożsamości, pokazuje emocje towarzyszące temu, jednocześnie ukazując jak ważne i kruche są relacje rodzinne. Autorka postawiła na niesamowity styl, za który pokochałam ją od pierwszych stron. Nie doszukacie się tam opisów kosmicznych ale znajdziecie coś zupełnie innego. Uczucia, zabawną choć bezpośrednią Sane, oraz siłę pierwszej miłości. Każda kartka była dla mnie zaskoczeniem, całkowicie innym i bardzo przyjemnym.
Ta książka to coś więcej niż kolejna młodzieżówka czy romans, to piękna wierszowana historia o odkrywaniu siebie, sile przyjaźni, stracie oraz docenianiu ludzi, którymi się otaczamy, szczególnie tych najbliższych. Czytając ją wzruszałam się, śmiałam i przy okazji poszukiwałam siebie. Tak właśnie działa ta książka, rozkłada nas na czynniki pierwsze żebyśmy poskładali się razem z Cordelią. "Projekt Prawda" to pozycja, która na pewno zainteresuje osoby w każdym wieku. Pozwoli nam przeżywać emocje tak surowe, które są na wyciągnięcie ręki wręcz. 
Jednymi słowy: gratulację. Autorka dokonała tego, czego innym się nie udało, doprowadziła mnie do punktu, w którym poskładałam się na nowo, doceniłam ponownie ludzi, których mam obok, i nauczyłam się patrzeć troszeczkę szerzej w kontekście relacji rodzinnych. Jeszcze raz ogromne gratulacje dla zespołu wydawniczego oraz autorki, a wy kochani łapcie swoje egzemplarze i poszukajcie z nami siebie...
⭐⭐⭐⭐⭐/5
"Zdradzona towarzyszka", prawdziwa uczta dla umysłu.

"Zdradzona towarzyszka", prawdziwa uczta dla umysłu.

Dzień dobry Moliki! Widzieliście tytuł postu? Mam dla was prawdziwą bombę! W tym roku sporo się dzieje, dlatego możliwość patronowania i kolejnego ryzyka, przeraziła mnie. Jakby nie patrzeć, patronując zostawiamy swoje logo, na czyjeś pracy i jeden nie trafiony patronat, a nasza ciężka praca idzie na marne. Przy książce Ingi Juszczak mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że to był dobry wybór! Szanuję autorów, którzy pracują nad swoimi umiejętnościami, i właśnie to dostałam. Zobaczyłam, że można, wystarczy chcieć. Już wam nie przynudzam, przejdźmy do recenzji.
W drugim tomie, startujemy z miejsca gdzie skończyliśmy przy jedynce. To oznacza, że autorka od razu wrzuca nas w akcję, rozterki bohaterów i ich decyzje doprowadzają czytelnika do łez. Ellie i Diego, to para wręcz stworzona dla siebie, ona barwny ptak, on impulsywny i zaborczy. Wprowadzenie Marii, po przeczytaniu tego tomu, nabrało dla mnie sensu, chociaż wciąż tej miotły nie lubię, a jej zaborczość, po czym szybkie wycofanie, dało mi mocno do myślenia... Jednak otworzyło to całkowicie intrygującą akcję i nowe możliwości, z czego jestem na prawdę zadowolona. Postać Nadii i Miugela, niezmiennie bawi mnie do łez, ta dwójka jest moim hitem! W tej części Inga stawia na pokazanie nam Diego, jako bardziej opanowanego, stanowczego mężczyznę, który jasno wie kogo pragnie, i z kim będzie dzielił życie. Ellie za to staję się bardziej stanowcza, ale wciąż jest uśmiechnięta i pozytywną kobietą, choć możemy zauważyć zmiany, które pozostały w niej, po wydarzeniach z pierwszego tomu. Mamy nowych bohaterów, Santiago i jego matka to para, która jest na moim celowniku. Mamy też świetnie rozbudowaną fabułę i wątki, które rozłożą na łopatki czytelnika. 
Przez całą książkę, byłam totalnie pochłonięta tym jaki postęp uczyniła autorka. Coś niesamowitego! Opisy nabrały charakteru, emocji, które rozwalają totalnie. Bohaterowie przez te drobne zmiany, stali się jeszcze bardziej namacalni, ich myśli, podejście, to zupełnie inny poziom. Na około trzystu stronach, mamy dużo akcji, która nie zlewa się, idealnie współpracuje i nie odpycha. Dodatkowo autorka świetnie rozłożyła wszystko, unikając przy tym błędów fabularnych czy logicznych. Śmiało można stwierdzić, że ta część jest o niebo lepsza! Przeczytałam ją ekspresowo, i wciąż mi mało...
Podsumowując, to był zaszczyt patronować przy tej książce, i z tak pracowitą oraz upartą autorką. Progress jest widoczny na każdej stronie, za co należą się ogromne brawa. Gratuluję Inga, wykonałaś kawał wyśmienitej roboty, jestem z Ciebie dumna❤️. Pamiętaj, rób to co robisz dalej, bo robisz to wyśmienicie 😘❤️
Perfumowa Lafirynda w świecie "Żelaznych zasad"

Perfumowa Lafirynda w świecie "Żelaznych zasad"

Dzień dobry Moliki! Wiosna za rogiem, wszystko budzi się do życia, książki aż płoną w rękach żeby je czytać. A dziś was zaskoczę pozycją od wydawnictwa NieZwykłe, i niestety ponownie zawiodłam się okropnie, okładka jest cudowna, jednak środek... pozostawia wiele do życzenia. 
Historia Malii i Enzo jest skomplikowana, a sam fakt, że nie umiem wam dobrze opisać bohaterów, już o czymś świadczy. Tu szczerze chyba zawiodłam się najbardziej, ale zacznę od początku. 
Poznajemy Malie, kiedy już jest na swojej "mafijnej emeryturze", chociaż ona na jednej stronie jest, a na innej już nie, więc ciężko mi było to ustalić od początku. Nasza bohaterka przeżywa spory konflikt osobowości, raz się sama wychwala ponad szczyty, innym razem twierdzi, że jej umiejętności są mocno naciągane przez otoczenie. Ponad to, już na samym początku startuje z czystą kartą, i nie musi nikogo słuchać... ale parę stron dalej twierdzi, że musi słuchać rodziny. Czułam się jakbym czytała jakiś zakręcony piątek, czy jakoś tak. Autorka mocno gubiła się w fabule i wątkach. Najlepszy przykład to wizyta u kosmetyczki z pierwszych stron, która okazała się wizytą w restauracji bo Malia rozwaliła kuchnię, używając nieodpowiednich garnków 🤦🏼‍♀️... Czułam się zażenowana, nie pomógł nawet suchy żart "Perfumowa dziwka", po prostu taki start, zrujnował mi książkę do końca... Ciągle powtarzane "żelazna", "żelazna zabójczyni" czy te określenie "żyletka", "żyletko", no nie. Przykro mi, nie.
Enzo miał być silnym bossem, i może gdzieś tam rzeczywiście jest, ale znowu... Zniszczyło mi jego postać ciągłe rozważanie przez ponad pół książki, czy ją kocha, czy może nie. To co autorka zawarła nam w większej części, mogła zmieścić na maksymalnie sześciu stronach! Nie wiem co poszło nie tak, jednak nim mogłam się wkręcić w historię, poznać Enza, mój entuzjazm umarł śmiercią naturalną. 
Nawet nie wiem, czy mam pisać podsumowanie... Czy po prostu pokazać, co jeszcze poszło nie tak. Błędy logiczne, fabularne, stylistyczne, to wszystko powoli mnie zniechęciło, styl autorki też nie jest wybitny (ma na swoim koncie cztery wydane książki). Gdzieś tam praca nad warsztatem została zapomniana, i stoimy w tym samym punkcie. 
Ciężko mi to pisać, jednak pomimo ogromnych oczekiwań, muszę stwierdzić, że historia może i ma potencjał, ale ja go jakoś nie wyciągnęłam z tej książki. Cieszę się tylko, że autorka nie rozciągnęła tego na ponad 300 stron, bo to by już przerosło chyba moją cierpliwość. Pozostało mi życzyć autorce wszystkiego co najlepsze i mieć nadzieję, że jej kolejne książki  będą lepsze od poprzedniczek. Dziękuję wydawnictwu za egzemplarz i możliwość zapoznania się z tą historią, a wam drodzy czytelnicy polecam przeczytanie, i ocenienie czy jest ona w waszym guście.
⭐/5
Nie bój się umarłych, tylko żywych...

Nie bój się umarłych, tylko żywych...

Dzień dobry czytelniskowe Moliki! 
Dziś moi drodzy przychodzę do was z przedpremierową recenzją książki, którą przeczytałam kawałek czasu temu, a dzięki wydawnictwu Media Rodzina miałam ogromną przyjemność poznać ją, i dla was zrecenzować. "Piętno Katriny" to książka na pograniczu fikcji oraz faktów, muszę przyznać, że jest też jedną z nielicznych, po które chętnie sięgnę ponownie!
Amy to młoda Polka, z dużymi planami na przyszłość. W jej życiu nie ma plagi przyjaciół czy mężczyzn, jednak ona czuje się szczęśliwa z tymi osobami, które ją otaczają. Do czasu, aż musi dokonać wyboru, który zaważy na jej dalszych losach.
Rebeka jako matka dwójki dzieci, w tym nastolatka, oraz wzięty psychoterapeuta, nie dostrzega tego co dzieje się pod jej dachem. Wiele sygnałów ze strony starszego syna, ignoruje, przez co resztę życia musi spędzić z wieloma pytaniami. Mąż, który o nich dba, przecież w życiu nie mógłby, zniszczyć jej życia?
Hubert przykładny mąż, opiekuńczy ojciec, stwarza wokół siebie otoczkę osoby opanowanej, spokojnej i uprzejmej. Słowo klucz, stwarza. Jest on osobą, która posiada wiele twarzy, i nie każda się wam spodoba.
Narco Valley to mieścina, która jako jedna z wielu nie zdążyła się ewakuować, podczas huraganu Katrina. W 2005 roku, miasteczko zostało totalnie zniszczone, powódź pochłonęła ogromną jego część. W książce mamy z dokładną precyzją opisany stan miasta, jaki zastały służby ratunkowe. Byłam wstrząśnięta tak realistycznymi opisami, parokrotnie odkładałam czytnik żeby złapać oddech, uspokoić myśli. Właściwym stwierdzeniem tu będzie, że nie należy bać się zmarłych, tylko żywych. 
Ciężko jest mi wam pisać o tym, tak żeby nic nie spoilerować bo książka jest pełna wątków, które idealnie ze sobą współpracują, uzupełniają się, ale też nie przytłaczają czytelnika. Jednymi słowy, sypne wam wątkiem i sprzedam coś ważnego! A tego wam nie zrobię. Całość ma nutkę grozy, psychologicznej gry, jak i zjawisk paranormalnych, za co kocham autorkę! W końcu znalazłam książkę, która obudzi we mnie niepokój, ale nie przerazi na tyle, że będę bała się zasnąć. Stworzenie profilu psychologicznego bohaterów to miód na moje psycho serce! ❤️
Styl i warsztat autorki to wisienka na torcie, przez książkę się płynie wręcz. Wydawca również zadbał o każdy detal, więc chylę czoła, nie znajdziecie tam smaczków interpunkcyjnych, stylistycznych czy ortograficznych. Co jest ogromną rzadkością ostatnimi czasy...
Podsumowując, Agnieszko masz moje serce, dysponuj ostrożnie, bo ono czeka na kolejną twoją książkę. Gratulację dla Ciebie i całego zespołu oraz życzę dalszych sukcesów, tak świetnych powieści a nawet jeszcze lepszych!
Patrzcie, pierwsze 5/5 w tym roku, jestem dumna, że może ono powędrować do takiego wydawcy i autora.
⭐⭐⭐⭐⭐/5
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Czytelnisko , Blogger