"Niemożliwa para" niemożliwie słodka i zabawna ❤️

"Niemożliwa para" niemożliwie słodka i zabawna ❤️

Q: Czytacie romanse młodzieżowe? Macie swoich faworytów? ☺️

Bookmorning! Dziś słodziutko i lekko, a to za sprawą książki, która jest kolejnym must have na mojej liście. "Niemożliwa para" łączy w sobie wszystko co lubię, czyli co?
Uwielbiam motyw szkolny, w tej propozycji jest on świetnie pokazany. Ponad to wątek miłosny, związek Iris i Paige totalnie mnie kupił. 
Książka pokazuje nam też trudy dojrzewania, problem adaptacji w otoczeniu, do którego należymy. Wszystko jest owiane otoczką humoru i lekkości, co sprawia, że czyta się naprawdę przyjemnie. Sama Claudia, pomimo iż gdzieś błądziła w swoich uczuciach, stała się bohaterką, dla której chętnie zarwę nockę. 
Przedstawienie przez autorkę wielu wątków świetnie ze sobą współgrało, a ukazane przez nią charaktery postaci i ich rozterki, kupują całkowicie i bez sprzecznie. 
"Niemożliwa para" to na pewno pozycja dla osób, które chcą choć na chwilkę oderwać się od rzeczywistości, poczuć słodkie trudy dorastania. Genialnie przedstawiony konflikt wewnętrzny głównej bohaterki, bo kto z nas kiedyś nie odpychał miłości?  
Autorka bardzo dobrze gra na naszych emocjach i kiedy już myślimy, że będzie świetnie!... Coś pójdzie nie tak. Kolejną sprawą jest poczucie humoru, płakałam ze śmiechu momentami! Mam tylko nadzieję, że kolejne książki od pani Millis będą równie zabawne, bo ja się pisze. 
Podsumujmy, w książce zawarty jest przekaz, który całkiem mnie kupił. Mamy świetnie zobrazowane wszystko, a moja dusza gamera została również nakarmiona. Lekki styl, świetnie rozłożona fabuła i wątki, co składana nam się na bardzo przyjemną książkę.  Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić wam tą książkę i zaprość na przygodę z Claudią, Gideonem, Iris i Paige. 
Dziękuję wydawnictwu Media Rodzina za cudowną paczkę ❤️
⭐⭐⭐⭐⭐/5
"Magiczne wrota" czyli niebywale zaskakujący debiut Magdaleny Słuszniak!

"Magiczne wrota" czyli niebywale zaskakujący debiut Magdaleny Słuszniak!

Q: Co myślicie o łączeniu gatunków w fabule? Zdarzyło się wam sięgać po takie książki?

Dzień dobry czytelniskowcy, jakiś czas temu zerkałam na Legimi, aby sprawdzić "Magiczne wrota" i wiecie co? Wydawca zawalił łamanie i skład ebooka. Dlatego sięgając po wersję papierową, robiłam to z duszą na ramieniu... Na szczęście, tu nie zawiódł! Choć wydawnictwo ma strasznie dziwny sposób druku i łamania, nie popsuło mi to książki. 
Pierwszym zaskoczeniem były imiona bohaterów, w życiu nie przypuszczałbym, że polskie imiona tak mi przypasują, a jednak! Nigdy nie czytam cudzych recenzji zanim sama nie wyrobie sobie zdania, to też pominęłam te cuda co ludzie wypisują, a wierzcie mi to są cuda na kiju. 
Sam pomysł jest genialny, połączenie fantastyki, satyry, romansu, a wszystko osadzone w państwie, które przeżywa swój upadek. Toczy walkę o Magiczne Wrota... Bramę skrywająca coś o wiele groźniejszego niż wrogie wojska. Co mnie zaskoczyło, to fakt iż autorce udało się wywoływać paletę emocji, tak przeciwstawnych, w tak krótkich odstępach. Bardzo płynnie przechodzimy od śmiechu do smutku czy złości, z pewnością to ogromny atut samej autorki. Niewielu autorów potrafi tak operować emocjami czytelnika. Kolejna sprawa to humor, wiem że nie każdy ma tak dziwne poczucie humoru jak ja, jednak niebywale miło było zobaczyć ten humor w książce. 
Postacie stworzone są momentami chaotyczne, a pęd myśli głównej bohaterki może zdezorientować. Weźmy pod uwagę to że, Iga po prostu jest takim impulsywnym wariatem. Co w konsekwencji daje waleczną i kochaną przez lud następczynię. Język w książce ponoć został uznany za infantylny... Bez urazy dla osób, które to wymieniły ale: przypominam, iż to wciąż jednak fantastyka, usytuowana w czasach gdzie raczej "ziom przybij grabe" nie było na porządku dziennym. Moim zdaniem język ukazany tam jest całkowicie dopasowany, ba zasób słownictwa samej autorki jest naprawdę obszerny, przez co nie mamy co drugie słowo powtórzeń. 
Świat przedstawiony przez autorkę jest słodko - gorzki, przez to staje się bardziej namacalny, realny. Co do błędów, jedyny moment kiedy miałam zagadkę to: chwila między karczmą, a biblioteką. Jak tak szybko im się udało tam wrócić, nie wiem. Weźmy oczywiście pod uwagę, iż to debiut więc jak na pierwsze dziecko to jest ono bardzo, bardzo dobrze dopieszczone. 
Podsumowując, nie znajdziecie tam błędów fabularnych czy logicznych. Świat stworzony przez autorkę jest poszarpany, mroczny, choć cudownie wciągający. Czy czekam na kolejny tom? Tak. Czy w końcu zdecydowałam, który team jestem? Nie. Zarówno Erwin jak i Edgar mieli swoje wady oraz zalety. Co sprawia, że z chęcią spotkam się z obojgiem ponownie. 
Gratuluję tak udanego debiutu oraz świetnego połączenia gatunków, które sprawiło, iż książka okazała się naprawdę dobrym światem do zwiedzenia. ❤️
⭐⭐⭐⭐/5
"Dziewczyna znikąd" czyli kolejny tom serii "Ulic strachu", chociaż wcale nie drugi...

"Dziewczyna znikąd" czyli kolejny tom serii "Ulic strachu", chociaż wcale nie drugi...

Q: Film czy książka? Jaka adaptacja filmowa chwyciła was za serca, a jaka była totalną klapą?

Bookmorning! Przed nami następna książka z serii "Ulice strachu", w Polsce wydana jako druga, w oryginale jest to trzeci tom. Czy sprawia to problem? Nie. Każda książka dotyczy innych bohaterów, jedynym wspólnym czynnikiem jest właśnie: ulica strachu. Ja zaczęłam od "Zabójczych gier" i osobiście mogę wam zasugerować, abyście zaczęli od "Dziewczyny znikąd". Dlaczego? Już wam mówię.
Michael wiedzie spokojne życie w ostatniej klasie liceum sideshyde, do momentu aż na jego drodze staje Lizy. Dziewczyna nie posiada w swoim życiu nic, żadnej historii czy dóbr materialnych. Pomimo ostrzeżeń jego dziewczyny, Pepper; Michael nawiązuje bliższe kontakty z dziewczyną znikąd... Wypad na skutery z firmy jego ojca, zmienia już na zawsze beztroskie chwile, na wyścig z czasem. Czy Michael odkryje kim tak naprawdę jest Lizy? Czy nieszczęśliwy wypadek na skuterach śnieżnych, rzeczywiście odmieni naszych bohaterów? Jeżeli tak, to co dzieje się z ciałem po śmierci? I tu odpowiedzi, musicie poszukać sami! 
Mam nadzieję, że wam nie zaspoilerowałam. Kolejna część z tej serii, jest lżejsza. Nie ukrywam, poczułam ulgę i wiem jak to dziwnie brzmi. Po prostu "Zabójcze gry" były mocniejsze, choć nie mówię, że ta część była gorsza. 
Ponownie autor daje nam swoje lekkie pióro, świetne splity fabularne i genialne napięcie. Chociaż nie jest już tak, że gdzieś tam czujemy oddech na plecach. Tu również widać tę znajomość anatomii człowieka od środka (co popycha mnie znowu do przemyśleń: jak?!), Jednak tą część nie bałabym się dać np. czternastolatkowi przeczytać, zaś przy poprzedniej - zawahałabym się. Strasznie podoba mi się sposób budowania napięcia, grozy przez autora. Nie spotkałam się jeszcze z tak splecionymi wątkami, które ostatecznie pasowały do siebie jak ulał. 
Z pewnością była to książka z dreszczykiem, taka po której zastanawiamy się: czy to mogło dziać się na prawdę? To wyobraźcie sobie teraz, jak autor umiejętnie wpływa na psychikę czytelnika... kosmos! Miałam cichą nadzieję, że znajdę coś o co będę mogła się przyczepić, bo nie napiszę przecież: ponownie autor zwalił mnie z łóżka, ze strachu! Jednak napiszę. Bo nic nie znalazłam. 
Podsumowując, książka jest świetna choć słabsza od poprzedniczki, przez co sugeruję zacząć przygodę z "ulicami strachu" właśnie od niej. Autor spokojnie może siedzieć na tronie mistrza grozy młodzieżowej, raczej nie prędko znajdę tak udaną serię z dreszczykiem. Moje gratulację dla całego zespołu wydawniczego, wykonaliście ponownie kawał dobrej roboty, gratulację ❤️
⭐⭐⭐⭐/5
"Diabły Reno" Martyna Keller i jej odnajdywanie sposobu przekazywania informacji.

"Diabły Reno" Martyna Keller i jej odnajdywanie sposobu przekazywania informacji.

Q: Czy macie jakiś swój ulubiony debiut, który zwalił was z nóg? 

Witajcie czytelnicy, przy okazji recenzji zmienia się również forma postów. U góry będą pojawiać się pytanie dotyczące postów, recenzji lub gatunku książkowego. Mam nadzieję zmiany wyjdą na lepsze, ale tego dowiemy się z czasem.
Martyna Keller i jej "Diabły Reno" zadebiutowały w lipcu tego roku na naszym rynku wydawniczym. W ogólnym odbiorze książka nie wypada najgorzej, jednak ku mojemu przerażeniu - nijako. Autorka ma bardzo lekki styl, o czym wiedziałam już wcześniej. Również jej warsztat jest przyjemny, a język jakim operuje bogaty. Mimo wszystko zabrakło mi czegoś, akcji. Cały czas mam nieodparte wrażenie, że autorka zostawiła sobie cały zeszyt informacji, których poskąpiła czytelnikowi; podkreślam, iż książka to niezły grubasek... A akcja, rozwija się fajnie w zasadzie pod koniec. Podoba mi się to, że autorka potrafi fajnie wykreować otoczenie, bohaterów czy zobrazować dane sytuację. Problem pojawia się, gdy trzeba udzielić informacji, rzucić jakiś kąsek czytelnikowi. Wtedy niestety, ale pojawia się lekka pazerność i takim sposobem przez większe pół książki... Nie wiem prawie nic. Oczywiście, dostajemy jakieś strzępki, które w pewien sposób intrygują, jednak to za mało żeby rozbudzić czytelnika i pchnąć na polowanie. 
Za to moi drodzy końcówka zaciekawiła mnie do tego stopnia, iż nie mogę sobie odmówić spotkania z tą dwójką w kolejnej części. 
Podsumowując, czy książka zmiażdżyła mnie? Niestety nie. Czy przekonał mnie warsztat autorki? Zdecydowanie tak. Z pewnością chcę zobaczyć jak jej kariera pisarska się rozwinie, Martyna ma smykałkę, pozostaje pytanie: jak tym pokieruje? 
Dziękuję za zaufanie i egzemplarz wydawnictwu Niezwykłe oraz autorce ❤️
⭐⭐⭐/5
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Czytelnisko , Blogger