"Diabły Reno" Martyna Keller i jej odnajdywanie sposobu przekazywania informacji.

Q: Czy macie jakiś swój ulubiony debiut, który zwalił was z nóg? 

Witajcie czytelnicy, przy okazji recenzji zmienia się również forma postów. U góry będą pojawiać się pytanie dotyczące postów, recenzji lub gatunku książkowego. Mam nadzieję zmiany wyjdą na lepsze, ale tego dowiemy się z czasem.
Martyna Keller i jej "Diabły Reno" zadebiutowały w lipcu tego roku na naszym rynku wydawniczym. W ogólnym odbiorze książka nie wypada najgorzej, jednak ku mojemu przerażeniu - nijako. Autorka ma bardzo lekki styl, o czym wiedziałam już wcześniej. Również jej warsztat jest przyjemny, a język jakim operuje bogaty. Mimo wszystko zabrakło mi czegoś, akcji. Cały czas mam nieodparte wrażenie, że autorka zostawiła sobie cały zeszyt informacji, których poskąpiła czytelnikowi; podkreślam, iż książka to niezły grubasek... A akcja, rozwija się fajnie w zasadzie pod koniec. Podoba mi się to, że autorka potrafi fajnie wykreować otoczenie, bohaterów czy zobrazować dane sytuację. Problem pojawia się, gdy trzeba udzielić informacji, rzucić jakiś kąsek czytelnikowi. Wtedy niestety, ale pojawia się lekka pazerność i takim sposobem przez większe pół książki... Nie wiem prawie nic. Oczywiście, dostajemy jakieś strzępki, które w pewien sposób intrygują, jednak to za mało żeby rozbudzić czytelnika i pchnąć na polowanie. 
Za to moi drodzy końcówka zaciekawiła mnie do tego stopnia, iż nie mogę sobie odmówić spotkania z tą dwójką w kolejnej części. 
Podsumowując, czy książka zmiażdżyła mnie? Niestety nie. Czy przekonał mnie warsztat autorki? Zdecydowanie tak. Z pewnością chcę zobaczyć jak jej kariera pisarska się rozwinie, Martyna ma smykałkę, pozostaje pytanie: jak tym pokieruje? 
Dziękuję za zaufanie i egzemplarz wydawnictwu Niezwykłe oraz autorce ❤️
⭐⭐⭐/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Czytelnisko , Blogger